W Super Expressie ukazał się wywiad z Dodą na temat kandydowania Jej taty, Pawła Rabczewskiego, z listy PJN:
“Super Express”- Jaki diabeł pcha twojego tatę w ręce wielkiej polityki? Przecież to bagno.
Dorota Rabczewska: – (śmiech) Bagnem jest też show-biznes. Może to nasza wspólna, rodzinna cecha. Lubimy się pchać w coś, co można w jakikolwiek sposób oczyścić naszą cudowną i genetycznie odziedziczoną diamentową duszą.
– Czyli twój tata idzie do polityki zrobić porządek?
– Boję się o polityków, którzy nie będą chcieli pracować. On ich zagoni. A tak na serio, to tata jest bardzo przebojową i charyzmatyczną postacią.
– Córka bryluje w show-biznesie, a tata zrobi polityczną karierę?
– Największą karierę w życiu osiągnął w sporcie. To jest dla niego najwspanialsze wyróżnienie, jakie mógłby sobie wymarzyć. To coś, co świadczy o jego wartości. On tej wartości wcale nie szuka w Sejmie. Ma jakąś swoją misję, głębsze idee, które chce propagować i tyle. Kariery na pewno nie chce robić. On jest raczej domatorem, lubi siedzieć w domu, zajmować się żoną i rodziną. Nigdy w życiu nie widziałam go w miejscach, gdzie szukałby braw i atencji. To ja się tam pchałam, a tata siedział zawsze w cieniu.
– Ale wybierając PJN, ma niewielkie szanse na realizację tych planów.
– Jego start w wyborach to nie jest sprawa życia. Chce coś polepszyć. A jeżeli nikt tego nie zauważy i nie doceni, to spoko, luz. Nikomu korona z głowy nie spadnie.
– Nie proponowałaś tacie innej politycznej drogi? Kiedyś zaśpiewałaś dla Donalda Tuska. Może więc lepsza PO?
– Nie jest tak, że idzie się tam, gdzie są lepsze warunki. Mój tata nie jest polityczną chorągiewką, plasteliną, którą lepi się w dowolny kształt. Nasza rodzina jest honorową jednostką, z zasadami i charakterem. Może ja z tatą mamy inne poglądy polityczne, ale tym bardziej nawzajem nie będziemy się na siłę do nich zmuszać. Każdy robi to, do czego jest przekonany i w czym może się odnaleźć. Nie uginamy karku i nie idziemy tam, gdzie jest lepiej. Wręcz przeciwnie: mamy zawsze pod górę. I to w nas szanuję najbardziej.
– Pomożesz ojcu w kampanii?
– Na pewno nie ostentacyjnie. Nie będę się w to mieszać. Zresztą rodzice też sugerowali, żebym tego nie robiła. Ale jesteśmy bardzo kochającą się rodziną i wspieramy się we wszystkich sytuacjach.
– Powinniście choć razem zaśpiewać?
– (śmiech) Lepiej nie. Akurat talentu wokalnego absolutnie po tacie nie odziedziczyłam. Uwierz mi, dla dobra wszystkich lepiej, żeby tata nie śpiewał.
– Twój wizerunek pomoże tacie?
– Chciałabym, aby w ogóle nie wpłynął na niego, aby ludzie oceniali tylko tatę.
– Ale startuje tata Dody, Paweł Rabczewski.
– Chciałabym, aby ludzie odbierali go jako suwerenną jednostkę. Dlatego nie chcę się w to mieszać, ponieważ wiem, że tata jest silną indywidualnością i sam sobie doskonale poradzi.
– A może na czas kampanii się uspokoisz, wyciszysz, będziesz grzeczną córką?
– (śmiech) Nie! Absolutnie niczego nie zmienię! Niczego nie żałuję. Nic nie zrobiłabym tylko pod opinię publiczną, aby się komukolwiek przypodobać. Wręcz przeciwnie. Jestem szczerą, spontaniczną osobą i nigdy się to nie zmieni. Nie jestem w show-biznesie, aby łechtać ego wszystkich ludzi, tylko dlatego, aby sama mieć dobre samopoczucie.
– To choć zareklamuj tatę. Dlaczego ludzie mają na niego głosować?
– Każdy sam musi zdecydować. To kwestia intuicji i tego, co każdy czuje wewnątrz siebie. Nie będę prowadziła kampanii.
– Co za dyplomatyczna odpowiedź. Jako córka nie chcesz zachęcić ludzi, by na niego głosowali?
– Znam jego plusy. Ale znam też polskie społeczeństwo. Im mocniej będę go chwalić, a jest za co, tym bardziej ludzie będą robić na przekór. Więc nie zrobię tego.
– Rodzice często ciebie upominają? Wstydzą się za ciebie?
– My uważamy, że wolnym człowiekiem jest ten, którego stać na mówienie prawdy. A prawda nie zawsze jest piękna i różowa. Czasami jest kontrowersyjna, czasami łamie tabu, czasami odstrasza. Ale zawsze jest prawdą. Nie boję się być prawdziwa i nie boję się mówić prawdy. Dlatego też kontrowersja widziana oczami społeczeństwa w naszej rodzinie jest dowodem na to, że nie boimy się być autentyczni.
– Ludzie źle ciebie odbierają?
– Myślę, że tak. Zdecydowanie tak.
– Jak oceniasz zachowanie innych gwiazd wobec ciebie?
– Szkoda mi tych ludzi. A z drugiej strony pochlebia mi to. Skoro non stop o mnie mówią, to znaczy, że cały czas jestem z tyłu ich głowy. Mają po prostu kompleks Dody. Współczuję im trochę, ale cóż zrobić…
– Ci komentatorzy Dody podczepiają się do twojej sukienki, bo chcą się ogrzać sławą.
– Moja sukienka to prawie pasek na biodrach, więc ciężko się podczepić Ich problem wynika z zazdrości. Z chęci bycia na moim miejscu, z ich prywatnych kompleksów. Tylko z tego. A ja robię swoje… I cieszę się, że jest też bardzo dużo ludzi życzliwych, którzy razem ze mną radują się z moich sukcesów i wspierają mnie. Tu szczególny ukłon dla moich fanów.
– To podobno rodzice wychwytują wszystkie ataki i mobilizują ciebie do walki z celebrytami?
– Wiem, że ciągle śledzą to, co się dzieje w show-biznesie. Przez ich dom przetaczają się więc potężne huragany związane z córką. Rodzice są przez cały czas w moim życiu. Są moimi największymi fanami.
– I życzą tobie przede wszystkim zdrowia i wielkiej miłości.
– Poszukuję jej cały czas.
– Masz już nowego chłopaka?
– Posiadanie obok siebie osobnika płci męskiej nie oznacza od razu wielkiej miłości. Z autopsji wiem, że obnoszenie się z uczuciem i wykrzykiwanie na forum 3 dni po poznaniu kogoś, że jest się wielce zakochanym, to duży błąd. Później okazuje się, że to pryska jak bańka mydlana. Staram się zbudować związek oparty na trwałym i głębokim uczuciu, którego nie zniszczy medialny szum, a to wymaga czasu…