Na zyciegwiazd.onet.pl pojawił się wywiad z Dodą przeprowadzony po ostatnim koncercie w Krakowie:
Czym nowa płyta będzie się różnić od poprzedniej?
Całą galaktyką. Przede wszystkim to jest płyta, którą ciężko w jakikolwiek sposób nazwać. To jest nurt muzyczny, którego jeszcze nigdzie nie widziałam, a zawsze go miałam w głowie: ciężkie granie połączone z elektroniką. Myślę, że wszyscy będą bardzo zdziwieni, bo “Bad girls” nie zapowiada tego, co pojawi się na całej płycie.
“Bad girls” i tak jest mocnym wejściem. Robi wrażenie.
Dziękuję. Staram się za każdym razem i w miarę swoich możliwości robić coś, co będzie zaskakiwać moich fanów. Staram się być po prostu najlepsza.
A co z podbiciem rynku rynku muzycznego w Stanach. Nadal jest to Twoim marzeniem?
Tak, to jest moje marzenie. Muszę tylko wydać nową płytę i… zaczynamy nową krucjatę.
Twoja nowa płyta nazywa się “Seven Temptations”. Skąd taki tytuł?
Gdzie się w życiu nie ruszę, to mi mówią, że nawet diabeł mi się nie oprze. Słyszałam też, że podobno jak się rodziłam to diabeł powiedział: “O, konkurencja”. Jestem jedną, wielką, chodzącą pokusą. Chociaż nie jest to taka pokusa, o której wszyscy powinni myśleć. Jestem zodiakalnym Wodnikiem i zupełnie inaczej patrzę na cały świat. W ogóle mam wrażenie, że jestem z innej planety i chciałabym pokazać fanom moje pokusy, którymi wodzę za nos w życiu.
Kolejne piosenki z płyty to kolejne pokusy?
Moje piosenki będą bardzo życiowe, poruszające różne tematy, nie tylko seks, kładź się na wznak i bad girls. Piosenka “Bad girls” jest humorystyczna, nie można absolutnie jej analizować wprost i doszukiwać się jakiegoś siódmego dna. To nie jest filozoficzny tekst, tylko wesoły i prostolinijny. Natomiast inne numery będą poruszać głębsze tematy. Czy związane z pokusami? Nie wiem. Na pewno tematy będą dosyć poważne.
Czy na nowej płycie znajdzie się odbicie Twoich przeżyć z ostatniego roku?
Tak. Piosenka “My way or no way” opowiada o tym, jak ludzie uginają kark, jak słowo “człowiek” kompletnie nie brzmi dumnie w tych czasach, kiedy za pieniądze jest w stanie zrobić absolutnie wszystko, nawet sprzedać swoich wieloletnich przyjaciół. Zakładają jakieś żenujące maski i udają kogoś kim nie są przez wiele, wiele lat, tylko po to, żeby zarobić marny grosz. Ja mam zupełnie inne zasady i szczerze mówiąc… widzę i grzmię.
Czy teledysk do “Bad girls” podobał się Adamowi?
Tak. On jest moim wielkim fanem. On był zachwycony nawet tym, że Różową Kometę [nagroda na gali Viva Comet, którą Doda dostała w kategorii Artystka Roku – przyp. red.] chciałam złożyć na Wawelu. Powiedział, że to świetny pomysł (śmiech). W ogóle wszystkie moje pomysły trzeba odbierać z pewną dawką humoru I dystansu, bo ja sama jestem bardzo wesołą i spontaniczną osobą. Dlatego też zakochaliśmy się w sobie, ponieważ on i ja jesteśmy bardzo złożonymi osobowościami.
Czy Adam jakoś Cię inspiruje muzycznie i artystycznie czy ufa całkowicie Twojej wyobraźni?
Nie… u niego jest diabeł, szatan, ognie, plucie krwią… Nie, nie nie. To są dwa różne światy.
Ale i u Ciebie pojawiają się takie elementy, jak ręka trupa, serce czy trumna.
W piosence jest ewidentnie powiedziane, że kochanek, który mnie zdradził tnie moje serce i wyrywa mi z piersi. Więc ja sobie “wyrywam” to serce i pokazuję mojej publiczności. To taki ekshibicjonistyczny pokaz na scenie. Jeśli chodzi o trumnę, to rzeczywiście zawsze pociągały mnie takie tematy i mówiłam o tym od jakiegoś czasu. Nie zauważyłam, żeby pociągały Adama, wręcz przeciwnie. Chyba do końca ich nie rozumie i nie wiem, czy chciałby spocząć w diamentowej trumnie. Ja natomiast spoczywam, z ręką trupa, jak najbardziej. Zawsze się do czegoś przydaje.
A możesz powiedzieć jak się Adam teraz czuje?
Bardzo dobrze, do przodu. Przeszedł “książkowo” swoją chorobę i jest już na prostej.
Jakieś wspólne plany? Wyjazdy?
Żyjemy teraz na odległość, trudno powiedzieć, co będzie. Tak naprawdę nic nie jestem w stanie powiedzieć.
Kiedyś Adam w naszym kwestionariuszu odpowiedział, że podziwia w Tobie to, że nie boisz się życia i że jest to naprawdę wyjątkowa cecha. Ja zapytam teraz Ciebie: co Ty najbardziej podziwiasz i cenisz w nim?
Chyba to, że potrafi patrzeć na ludzi kompletnie bez żadnych uprzedzeń. Dzięki temu ludzie do niego lgną, nie uprzedza się i to jest spoko. Dzięki temu my tez staliśmy się parą ku zdziwieniu wszystkich jego fanów.
A Twoich fanów?
Moich fanów nic nie zdziwi. Oni wiedzą, że ich idolka jest nieprzewidywalna i nawet gdybym wyszła za mąż za pana ze sklepu mięsnego, to by stwierdzili, że jest to zajebiste i na pewno jest w tym jakaś głębsza ideologia. Moi fani są niezwykłymi ludźmi. Tak naprawdę to dzięki nim ta cała akcja ze szpikiem się rozkręciła. Może fani Behemotha wyśmiewali się z nich niejednokrotnie, ale tak naprawdę jeździli po wszystkich największych miastach, rozwieszali plakaty, rozdawali ulotki, robili pikiety. To jest niewiarygodny ogrom pracy, jaki włożyli, dla człowieka, który tak naprawdę nic dla nich nie znaczy, a znaczy właściwie tylko jako życie, jako istota, jako coś, co chcą uratować. To bardzo dobrze o nich świadczy. I uważam, że fani Behemotha powinni im całować stopy za to.
W ogromnej mierze przyczyniłaś się do tego wielkiego zrywu. Musiałaś być z siebie dumna…
Nie wiem, czy jest to powód do dumy. Chyba nie ma osoby, która by nie postąpiła tak jak ja. Wydaje mi się to bardzo oczywiste i nie jest to tylko kwestia miłości. Gdyby moja przyjaciółka była chora albo mój brat czy kolega z zespołu, zrobiłabym dokładnie to samo. To jest kwestia szacunku do człowieka i świadomości, że mam bardzo duże przełożenie na ludzi i mogę pomóc. Zrobiłabym absolutnie wszystko w każdym przypadku, który wymieniłam.